Powołany do życia przez brytyjskiego komika, Sachę Barona Cohena, Borat jest kazachskim reporterem, który na prośbę swojego rządu wyrusza do Ameryki z zamiarem poznania tamtejszych zwyczajów i
Powołany do życia przez brytyjskiego komika, Sachę Barona Cohena, Borat jest kazachskim reporterem, który na prośbę swojego rządu wyrusza do Ameryki z zamiarem poznania tamtejszych zwyczajów i przeniesienia ich na swój ojczysty grunt. Pełen dobrych chęci przybywa za ocean, gdzie jednak czeka go seria rozczarowań. Nikt tam nie opowiada dowcipów o żydach, ludzie nie chcą się całować na powitanie, a kobiety walczą o równouprawnienie. Jakby tego było mało, przypadkowe spotkanie dziennikarza z telewizorem staje się początkiem prawdziwego uczucia dziarskiego Kazacha do jednej z bohaterek serialu "Słoneczny patrol". Borat, nie bacząc na koszty, postanawia wyruszyć w podróż do Kalifornii, by ją poślubić. "Borat: Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" - bo tak brzmi pełen tytuł obrazu wyreżyserowanego przez Larry'ego Charlesa - jeszcze nie trafił do kin, a już jest o nim głośno. Kazachski dziennikarz kilka dni temu pojawił się przed Białym Domem z zaproszeniem dla "premiera Busha" na pokaz swojego filmu, a rząd Kazachstanu wystosował specjalne noty, w których stanowczo odcinał się od wizerunku swojego kraju przedstawionego w komedii. Trudno się temu dziwić. Kazachstan opisywany przez Borata to zapadła dziura, w której co drugi mieszkaniec to gwałciciel, kobiety są grube i brzydkie, toalety jeszcze nie wynaleziono, a największą narodową rozrywką jest organizowany corocznie "Bieg z Żydem". Obraz Larry'ego Charlesa jest z cała pewnością najmniej poprawną politycznie komedią, jaką w ciągu ostatnich lat mogliśmy oglądać na ekranach kin. Borat nie przebiera w słowach, nazywając czarnoskórych polityków "asfaltami", wyśmiewając się z feministek czy zachęcając do rozstrzeliwania gejów. Jest ostro, ryzykownie, niekiedy niesmacznie, ale zawsze śmiesznie. Odwołując się do prostych, a czasem wręcz prostackich żartów, Sacha Baron Cohen tworzy satyrę społeczną, bezlitośnie wyśmiewając ludzką głupotę, zachowawczość i naiwność. Tekst powstał w czasie Warszawskiego Festiwalu Filmowego, gdzie film miał swoją polską premierę.