Niby film zlepiony jest z pojedynczych nagrywek z przestrzeni jakiegoś czasu, ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że niektóre sceny były z góry zaplanowane lub przynajmniej twórca rozmawiał z aktorami o czym będzie scena/czego oczekuje od sceny. Wiadomo, że każdy dokument opowiada jakąś historię, którą fajnie zamknąć, ale jeśli film ma mieć konwencję krótkich nagrań to lepiej byłoby gdyby był naturalny od początku do końca.