Film powstał w roku 1973 w Ameryka wplątana w wojnę w Wietnamie minęło 4 lata po sławnym festiwalu w Woodstock. Wtedy to "krwawy Sam" tworzy film o losach Henry'ego McCarty vel William Booney vel Billy the Kid. Majestatyczna opowieść z przepięknymi krajobrazami genialną muzyką Boba Dylana. Film aż kipi od odniesień do...
więcejw tle lecą piosenki Dylana, są strzelaniny, trochę erotyki choć za mało jak dla mnie :) Myślę że jeden z lepszych westernów Pekinapha.....
do każdego westernu trzeba podchodzić z myślą, że każda scena, każde ujęcie, każdy wyraz twarzy będzie trwał tak długo, jak to tylko możliwe, żeby był klimat. udaje się - jest ok. nie udaje się - jest nudno.
nie udało się - przez dwie godziny w zasadzie wszystko dzieje się według z góry znanego scenariusza,...
Sama scena śmierci Bakera przy muzyce "Knocking on heavens doors" jest chyba jedną z najpiękniejszych scen jakie widziałem. To jest właśnie urok filmów Peckinpaha, romantyzm zmierzchu zmęczonych morderców.
Który z nich lepiej zagrał?
Według mnie obaj byli genialni, ale Coburn trochę lepszy.
Pozdrawiam serdecznie
Dla większości kinomanów nazwisko Sama Peckinpah’a kojarzy się z komercyjnym hitem „Ucieczka gangstera” lub z przełomową treściowo i technicznie „Dziką bandą”. Dla mnie natomiast Peckinpah to każdy pojedynczy filmy z jego filmografii, rzecz jasna z „Patem Garrett i Billy Kidem” na czele. Mój stosunek do obrazów tego...
więcejjeśli twoje dziecko najbardziej na świecie kocha filmy, a ty najbardziej na świecie kochasz swoje dziecko, to kup mu cinema speculation - w świątyni, rozdział 08:
The reason to do historical pictures in this new climate was to finally examine and demonstrate America’s history of fascism, racism, and hypocrisy. All...
Kojarzę z dawnych czasów, że była taka scena, że Dylan śpiewa przy gitarze piosenkę. Oglądałem ostatnio ten film ponownie (wersja 2005) i tej sceny ni ma. Zaskoczenie. Swoją drogą Alias to moja ulubiona postać z tego filmu. Choć nie jestem fanem Boba pieśniarza, to uważam, że był tu re-we-la-cyj-ny. Pozdrawiam.
Elegia na odejście Dzikiego Zachodu, której symbolami jest dwójka bohaterów: Pat, podporządkowany zasadom i Billy, nieokiełznana swoboda. W towarzystwie piosenek Boba Dylana rozgrywa się pościg Garreta za Kidem. Finalnie, Billy umiera, a zdaje się, że razem z nim odchodzi również beztroskie życie Zachodu. Wygrywa...
Historia osławionego rewolwerowca zwanego Billy Kid, który działał pod koniec XIX wieku na terenie Nowego Meksyku oraz jego dawnego przyjaciela, szeryfa Pata Garretta, który musiał go zabić w imieniu prawa.
Ta informacja ze strony filmu sugeruje tylko pewne zdarzenie: "Reżyser Sam Peckinpah uważał ten film za jedno ze swych najlepszych dzieł. Początkowo, studio zdecydowało się skrócić film o 15 minut bez jego zgody. Rozwścieczony Peckinpah próbował usunąć swoje nazwisko z napisów filmu."
Do skrócenia doszło i...
najpiękniejszy western jaki kiedykolwiek widział. nie przeszkadzało mi nawet to, że od razu
wiedziałam jak się zakończy. w życiu chyba nie widziałam lepiej ukazanej (bardzo trudnej
zresztą) relacji między mężczyznami.