oszukiwanej latami przez męża w sprawie fundamentalnej w każdym związku: MIŁOŚCI. Mijając ją na ulicy można by pomyśleć, że jest obłąkana, szalona i szurnięta. Ona jednak przeżywała życiowy dramat, ponieważ wszystko, na czym tyle lat budowała swoje życie nagle okazało się kłamstwem. Jak żyć z taką świadomością? Jak żyć? Nie wiem … Myślę, że pozostaje już tylko stracić zmysły … Polecam, bo warto!! U mnie 10pkt!
Przecież jej mąż ją kochał. Zresztą czy miłość nie jest jedynie złudzeniem? Jak dla mnie to film o tym czy można przekreślić 40 lat miłości w wyniku jednej zdrady, kłamstwa. Z jednej strony bohaterka mówi że kocha męża i mu ufa a z drugiej jej organizm, jej biologiczna część powoduje że czuje do niego obrzydzenie.
Tam nie było żadnego kłamstwa. Ten historyk nie znał żadnych faktów i sam był UB...Kobieta przez całe życie zajmowała się tylko sobą, co pokazuje scena rozmowy z kolegą męża(brak zainteresowania życiem własnego męża). Albo jak jej córka wyliczała, ile zrobił dla niej ojciec, a ile matka(nic). To daje do myślenia - z główną bohaterką było coś nie tak. Wydaje mi się, że to syndrom znudzenia bezproblemowym życiem.
I widzisz ja ten ten film odebrałam zupełnie inaczej, ale być może masz rację ... ;)
To jest najlepsze w filmach , muzyce i perfumach - każdy ma swoje subiektywne odczucia, czasem bardzo różne ;)
Dokładnie ;) Ciekawa jestem Twego zdania na temat NIC i SENNOŚĆ-filmy polskie, może oglądałeś/aś?
Oglądałam "Senność", dawno, premierowo. Pamiętam, że bardzo mi się podobał. Aczkolwiek ciężko mi teraz wyciągać wnioski, bo niewiele zostało mi scen w pamięci - jak sobie przypomnę i obejrzę jeszcze raz, to dam znać ;)
W jakim celu w takim razie miałby historyk, były UB-ek upubliczniać fakty, co do których nie może mieć stuprocentowej pewności. Przecież ani Janek nie był żadnym wpływowym człowiekiem, nie trzymał innych ludzi na sznurkach, ani nie sprawował urzędu publicznego. Nie rozumiem. Może to tylko tępa i prosta chęć sławy historyka. Nie wiem.
Co do ojca to byłbym pewny, że współpracował z UB. Dowód - rozmowa ze staruszkiem, kumplem z celi, który to niby nic nie pamięta, ma podziurawioną pamięć ale nader nerwowo reaguje na (z pozoru proste) pytania.
Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam.
Sam koniec filmu mężczyzna siedzi przy łóżku.Pyta ''Może załatwićlekarstwa' iwszystko jasne dla kogośkto pamięta.
A nie przyszło ci do głowy, że może mieć po prostu znajomości? Ten film jest o kobiecie, która popadła w obłęd i na podstawie jednej drobnej poszlaki uwierzyła we wszystko obcemu człowiekowi, natychmiast skreślając męża, z którym była większość życia. Jak już mowa o braku miłości, to widać go po jej stronie.
Poszlaki wskazujące na współpracę z SB były - o ile pamiętam - w najlepszym wypadku wątłe.
Jak wątłe? Chyba nie ten film widziałeś :p
- dostała od historyka kartkę ze zleceniem męża na materiał w kropki - w tym samym miesiącu brał ślub, i jak przeglądała zdjęcia ślubne - to była w sukience z tego materiału - już wtedy wszystko było jasne !!!
- potem zachowania męża i inne dowody (m.in. ten facet na końcu "kolega z klasy" - ehe......) to potwierdzały.
Jak to nie było żadnego kłamstwa. Ostatnie sceny dały nam dużo do myślenia. Nie możesz mieć żadnej pewności, że tam nie było kłamstwa.
Mnie zastanawia, co trzeba zrobić drugiej osobie, którą kochamy i która nas kocha, aby zostać tak okrutnie znienawidzonym. I gdzie ta miłość? Nie potrafię zrozumieć głównej bohaterki.
Choć koniec zinterpretowałabym tak, że jednak wróciła do męża, aby się nim zaopiekować. I sądzę, że on, mimo wszystko, wybaczyłby jej także.
Nie wiem o czym Ty piszesz. I w jaki sposób postrzegasz rzeczywistość. W zasadzie czytasz co piszesz? Chyba nie bardzo. Ale przeanalizujmy - zacytuję:
"Film o kobiecie - (tu bardzo dobrze jeszcze Ci idzie) - oszukiwanej latami przez męża (na prawdę? A może raczej kryjącym prawdę? Z tego co się orientuję: kryć prawdę a oszukiwać to zupełnie co innego) - w sprawie fundamentalnej w każdym związku: MIŁOŚCI" - (i tutaj sedno. Na jakiej podstawie sądzisz że mąż jej nie kochał? Może podpowiada Ci to niezawodna kobieca intuicja? Tak się akurat fajnie składa, całkowicie abstrahując od sprawy UB, że mąż tej kobieciny, w ich związku małżeńskim, był wzorem dobrego człowieka. Nie dowiadujemy się czy ją bił, czy chlał wódę, czy się łajdaczył, czy był hazardzistą. Z krótkich przekazów dowiadujemy się, że był wspaniałym mężem i ojcem dzieci - co nawet przytoczyła córka. Że był lepszym ojcem niż ona matką).
Więc na jakiej podstawie mówisz o jakiś oszustwach i zestawieniu tych SPRAW z miłością? Jakich oszustwach, gdzie? Czy oni w swoim związku kiedykolwiek poruszali jego tematy współpracy z UB? Z tego co można było wywnioskować to nie.. Skoro facet faktycznie miał coś na sumieniu, a kochał tą kobietę nad życie, to czy miał o tym powiedzieć xx lat temu i narazić się na rozstanie? Oczywiste jest iż nie chciał jej stracić. Nie chciał stracić kobiety swojego życia. I wolał ów tajemnicę zabrać do grobu. Czy to takie trudne do pojęcia? To właśnie jest miłość. Dusić w sobie przez 40 lat tajemnicę by nie stracić ukochanej osoby. Postaraj się to zrozumieć z innej strony..
Zresztą ciekawie interpretujesz pojęcie miłości jako sprawę. Sprawa to może być w sądzie. Albo sprawa to może być przykra jak ktoś piardnie w kinie.. :)
Pozdrawiam
'To jest najlepsze w filmach , muzyce i perfumach - każdy ma swoje subiektywne odczucia, czasem bardzo różne ;)'
Pozdrawiam
aha czyli po prostu szkoda mi na takie gadki energii ... ;)
mimo to pozdrawiam serdecznie :]
10 pkt, ale jednak oceniłaś na 8. I jeśli dla tej kobiety ta informacja (nadal przecież niepotwierdzona przez nią) przekreśliła całe dotychczasowe życie z tym mężczyzną, wszystko, co razem przeżyli, no to faktycznie, gdy się jest słabym psychicznie, to nic innego, jak postradać zmysły. Poza tym ten facet ją kochał, więc nie została oszukana w sprawie miłości. A że małżeństwo miało swoje fundamenty na kłamstwie - ano miało, ale to nie powód, żeby ześwirować.