Film o dość wątłej intrydze z plejadą, słowo, to nienadużycie, polskiego aktorstwa, którzy tym razem znaczenia obrazu swą obecnością nie podnoszą.Zadośćuczynieniem tej nijakości mogą być dialogi czerpiące swój rodowód z dyplomacji i tej uniwersalnej i tej szczególnej, watykańskiej. Są niekiedy smakowite.Ciekawe, że film obywa się bez kobiet, zupełnie.
Good night, and good luck, esforty.
4/10
Wydaje mi się, że trafnie odczytałeś wartość tego filmu. Majewski dużo zrobił, by wyczołgać się z nazbyt politycznie jednoznacznych akapitów Tadeusza Brezy, który wiedział o czym pisze, bo najpierw chciał być zakonnikiem, a potem stał się komunistycznym dyplomatą. Dziś ten film, obraz z lat 60. trąci myszką - dla mnie to regułą: krzykliwa muzyka, aktorstwo między tv a teatrem, statyczne ujęcia. Co do kobiet: może okażę się mizoginem, ale uważam, że obecność kobiet jest odwrotnie proporcjonalna do wagi poruszanych spraw. Wiem, straszne.