A w "Mistrzu i Małgorzacie" był najbardziej - po Behemocie - spiep...oną postacią ze wszystkich. Tragiczny. Wcale mi się nie wydawał wtedy dobrym aktorem. Szkoda, że to pierwszy film z nim, jaki obejrzałam. Zrobił na mnie okropne wrażenie. On chyba w ogóle tej książki nie czytał, zanim zagrał. On jako Woland - to nieporozumienie.
To jeden z najwybitniejszych aktorów 20 wieku (przede wszystkim teatralny) chętnie bym cie zbluzgał za ten komentarz ale niestety nie widziałem tej wersji „Mistrza i Małgorzaty”.
Oglądałam wersję polską Mistrza i Małgorzaty, i wg mnie Holoubek dobrze wypadł jako Woland, poza tym ktoś tam napisał, że Holoubek chyba nie czytał tej książki, a ja oglądałam kiedyś jakiś program o nim, i była mowa właśnie o tym, że jego sposobem na grę aktorską jest "nie oddawanie się całkowicie" granej przez siebie roli, chodzi o to, że Holoubek grając jakąś postać zawsze zachowywał cząstkę siebie na scenie.