świetny ale równie genialny jest "How Sweet the Moon" z Kupca Weneckiego to dopiero jest arcydzieło !
To prawda. Pamiętam jak pierwszy raz oglądałem "Oczy...". Fakt, byłem wtedy po paru piwkach, ale w pokoju było ciemno, cicho, no i ... wchodził ten biedny Tom Cruise coraz głębiej w czeluście Balu Maskowego...
I pamiętam, że w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że przestałem rzuć to, co miałem w ustach i wpatrywałem się gdzieś przez telewizor, a całą moją uwagę skupiła ta właśnie muzyka.
Potem gdzieś na necie obejrzałem "Oczy..." po raz drugi i wtedy się w tym filmie zakochałem :)
Z wrażenia nie pamiętam motywu z balu maskowego, bo wyparł go ogół soundtracku brzmiący fortepianem o losowo naciskanych klawiszach. Sacz artyzm, mmmm! Awangarda. :p