Mamy tutaj zdecydowany skok jakościowy, względem starego The Walking Dead.
Są nawet plot twisty, których w TWD za wiele nie doświadczaliśmy. Historia toczy się spójnym, dobrym tempem, nie za szybko nie za wolno.
Do tego fenomenalne udźwiękowienie.
No i miejscówka: zrujnowany Nowy York, a w tle hordy zombie, które nie wydają się być takie całkiem głupie i bezbronne jak w poprzednich sezonach TWD :)
To wszystko tworzy świetny klimat, w który idzie się wkręcić . Czekam na następny sezon :)
Dlaczego dobry? Bo nie rozwleczony w nieskończoność oraz brak przesytu "silnych kobiet" od których już się zwracać chciało: Michonne, Carol, Ezekiel (też baba), Rosita, Tara, Sasha, Jerry i jego muslimska kulka wciśnięta na siłę bo poprawność... Ufff jak inaczej się to oglądało niż męczarnie ostatnimi sezonami walking zgred.